Zemsta na kanwie tekstu Aleksandra Fredry premiera: 8 września 2004 r. reżyseria: Roman Komassa scenografia: Ryszard Warcholiński muzyka: Trio Bravo Plus ruch sceniczny: Roman Komassa kostiumy: Agnieszka Warcholińska obsługa techniczna: Nina Tarłowska przedstawienie wystawiono 59 razy
Wykonawcy: Cześnik Raptusiewicz - Marek Targowski
Klara, jego synowica - Aleksandra Niewęgłowska/ Agata Fisiak
Rejent Milczek - Łukasz Bzura
Wacław, syn Rejenta - Łukasz Rawicki
Podstolina - Izabela Moskal/Jolanta Kowalska
Papkin - Rafał Mikołajewski
Dyndalski - Paweł Pilarczyk
Pachołki - Anna Klajnwechter/ Katarzyna Dałek, Monika Tomczyk Roman Komassa tę dobrze znaną sztukę zbudował w konwencji teatru ruchu, tylko zakończenie łamie tę zasadę, słowo, które usłyszymy, jest zarazem przesłaniem.
Zemsta zachowuje ducha fredrowskiego tekstu. Reżyser zaaranżował zabawę w spór o mur i z poczuciem humoru odsłonił uczuciowe igraszki – pisze R. Sas.
Reżyser tak objaśnia sens swojej koncepcji - "Zemsta" to sztuka ponadczasowa, z czytelnymi postaciami i symbolami. Widz, który przychodzi do teatru, chce odpocząć od codziennych problemów, które nękają go zewsząd. Chciałem stworzyć komedię, która da ludziom radość. Tematy i rekwizyty są współczesne, emocje scysji wciąż te same. I ciągle zdarzają się tacy ludzie, jak Raptusiewicz i Milczek, dla których zatargi są motorem życia. Przecież nie o ścianę z cegieł chodzi, ale o mur pomiędzy ludźmi, który zburzyć można miłością i przebaczeniem.
M. Karbowiak napisała - spotykamy się z całą galerią charakterystycznych typów, intrygą bez tekstu. Godzinne widowisko zrealizowane w konwencji teatru oszałamiające sprawnością fizyczną, a także umiejętnością opowiadania o murze za pomocą chwytów teatralnych, kostiumów różnicujących postacie, muzyki zmuszającej do utrzymania się w dyscyplinie, rekwizytów zmieniających się jak kalejdoskopie. Humor brał się z charakterystyczności postaci, tkwił w samej muzyce i scenografii.
Klara tuli misia, którym drażni się z Wacławem, targając pluszaka za uszko i tuląc - a nie Wacława. Jej ukochany nosi portki na szelkach, które zamiast serca rwą się do jego wybranki. Podstolina obdarzona gigantycznymi piersiami ugniata je. Przywracając im formę przed każdy miłosnym podbojem. Cześnika przyklejono do bukłaka. Rejent nosi nieprzyszyty do surduta kołnierz, by mógł zawiesić na nim dłonie splecione w modlitewnym geście. Papkin fechtuje powietrze łapką na muchy. Dyndalski, żeby widzieć odchyla szkła okularów spawacza. Nawet pachołki Rejenta noszą fryzury porów – zauważył L. Karczewski.
|